O wszystkim!

Polski Związek Piłki Siatkowej nie chce pozbywać się trenera Niemczyka. Niewykluczone, że będzie on pracować dla kadry w innym charakterze niż trener reprezentacji

W piątek Niemczyk, który dwukrotnie zdobył z Polkami tytuł mistrzyń Europy, nieoczekiwanie złożył dymisję i w ostatnich meczach turnieju Grand Prix w chińskim Ningbo polskie siatkarki prowadził jego asystent Ireneusz Kłos. Dziś drużyna wraca do kraju i w ciągu kilku dni powinniśmy się spodziewać rozstrzygnięcia zamieszania wokół kadry. Przypomnijmy, że Niemczyk usunął z turnieju w Chinach Małgorzatę Glinkę, bo nie był zadowolony z jej podejścia do treningów. Glinka zdecydowała, że w tej sytuacji w ogóle rezygnuje z gry w kadrze. Pozostałe siatkarki stanęły w jej obronie, ale nic nie wskórały.

Prezes PZPS Mirosław Przedpełski nie kryje, że gdy widział się ze szkoleniowcem przed wyjazdem do Azji, ten był w bardzo złej formie fizycznej i psychicznej. - Może więc cała afera jest efektem np. niedyspozycji chorobowej trenera. Na razie jego dymisja jest tylko faktem prasowym. Formalnie nie została złożona. Dlatego chcemy szybko spotkać się z trenerem Niemczykiem i usłyszeć od niego, czy podtrzymuje swoją decyzję - mówi Przedpełski. Dotychczas nie miał okazji rozmawiać z selekcjonerem telefonicznie, gdyż dodzwonienie się do niego jest, jak mówi, bardzo trudne. Związek podjął się jednak mediacji między trenerem a zawodniczkami.

- Polska jest dwukrotnym mistrzem Europy, ale zadanie, przed jakim miała stanąć w tym roku, czyli wywalczyć medal mistrzostw świata w Japonii, było podniesieniem poprzeczki na jeszcze wyższy, nieosiągalny dotąd dla polskiej kadry poziom. I trener, i zawodniczki nie wytrzymali związanych z tym napięcia i presji - twierdzą w związku. Od bardzo dawna Złotkom nie udało się wygrać meczu z czołową drużyną spoza Europy, a to one dyktują warunki na świecie.

Na pewno jednak PZPS nie chce pozbyć się trenera Niemczyka. - Nie ma w ogóle mowy, żebyśmy człowieka o tych zasługach i tej pozycji w świecie mieli stawiać pod pręgierzem nawet wtedy, jeśli ma swoje słabości - podkreśla Przedpełski. O swoich słabościach Niemczyk wielokrotnie mówił. - Mam raka, piję alkohol, palę, lubię mieć w każdym mieście jakąś dziewczynę, bo wolno mi, skoro jestem samotnym facetem - opowiadał. Nowotwór udało mu się niedawno wyleczyć.

Bardzo prawdopodobny jest zatem taki scenariusz, że trener Niemczyk zostanie przy kadrze kobiecej, ale już nie jako pierwszy trener. Sam nawet rok temu, po mistrzostwach Europy, podsuwał takie rozwiązanie. Mówił wtedy o tzw. modelu kubańskim, gdy zespół prowadzi młody trener na dorobku, a pomaga mu doświadczony asystent, który pełni funkcję menedżera. Selekcjonerem mógłby wtedy zostać Ireneusz Kłos lub Andrzej Kardas, dobry znajomy Niemczyka jeszcze z czasów pracy w Niemczech, od lipca włączony do polskiego sztabu trenerskiego.

Takie rozwiązanie jest brane pod uwagę w PZPS. Wtedy można by wykorzystać wizjonerstwo Niemczyka bez konieczności wymagania od niego prowadzenia treningów czy też nawet stawiania się na nie codziennie. Wcześniej trzeba jednak załagodzić jego konflikt z zawodniczkami. Glinka stwierdziła bowiem, że w ogóle nie wyobraża sobie dalszej współpracy z Niemczykiem.

Czy w grę wchodzi zatrudnienie trenera z zagranicy? Na wieść o kłopotach w polskiej kadrze niektórzy zagraniczni szkoleniowcy zgłosili swoje oferty. Taka sytuacja byłaby możliwa tylko wtedy, kiedy Niemczyk odszedłby z reprezentacji na dobre. - Nawet nam to na razie przez myśl nie przeszło. Z żadnym trenerem zagranicznym nie rozmawialiśmy - zapewnia Przedpełski.

Nie wiem...to głupota co ten Niemczyk wyprawia...

Bo jak mu sie nie powodzi to najlepiej wszystko zostawić ... masz racje Razor to chore...

Dość że Glinka wyleciała to jeszcze chcą go zostawić...niech spier...(sorry)